Pokonać swojego własnego lenia - tak ogólnie


Czeeeeeeść




Jeny. Aż mi wstyd. Zawsze jakaś wymówka. Zawsze jakiś leń. Zawsze jakieś COŚ. Nie tylko blog upadł. Ale też ćwiczenia, moja waga, wszelkie założenia również. Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd;).







Ale wiecie co, może i nie taki znów wstyd, bo warunek zaliczony. Gdybym ciągnęła wszystko na raz, być może nic by z tych studiów nie wyszło. Widać nie mam aż takiej podzielności uwagi. 

Bardzo długo też szukałam pracy. To znaczy pracowałam to tu to tam, ale nie było to nic, co przybliżyło by mnie do celu. Ale już jest, już mam. Dziś mija miesiąc. I jeżeli będę spinać tyłek i się starać to będzie to naprawdę strzał w dychę względem dalszego rozwoju zawodowego - jak to brzmi :D. Ale tak jest. Co prawda wstawać trzeba o nieludzkiej - moim zdaniem - porze. Ale przeważnie jest coś za coś, więc nie narzekam - eee tego to znaczy staram się ;). 

No i właśnie. Mam wrażenie, że tak odnośnie tego tytułowego lenia - moje życie jest sinusoidą. Raz jest szczyt, chce się wszystko, szał ciał, postanowienia wcielam w życie i idzie super. A raz totalne dno i 2 metry mułu. No i właśnie te ostatnie kilka miesięcy to ten muł ... Ale zakończony sukcesem, nie da się ukryć! Tak więc teraz czas zacząć się znów wspiąć. 

Tylko tak trudnoooo się zebrać ... Oj jak się nie chce brać za siebie ... oj oj :D. No ale nie mnie jedynej na pewno. A ponoć w kupie siła, więc może i ktoś się zaweźmie razem ze mną i będzie raźniej ;). Wsparcie mentalne i te sprawy.

A tak serio serio - silna wola to owszem, po części coś zależnego od charakteru. Ale po większej części - to po prostu nawyk. Taki do wyrobienia. Już w kilku źródłach przeczytałam, że wyrabianie nawyku trwa 21 dni. Ta magiczna liczba sprawia, że uzależniamy się od tej jednej przykładowej rzeczy, czynności i nie możemy się bez niej już obejść. 21 dni... dużo i niedużo. Kurde, nie no, planner w łapkę i jazda. Może nie ma co szaleć i brać od razu wszystkiego na głowę, ale kilka nawyków na raz - czemu nie? Niby powinno się dokładać sobie po jednym nowym nawyku, ale kurcze, tutaj już nie ma czasu się rozdrabniać. Tyle miesięcy takiego dziwnego  życia. Odcinka totalna od świata. Mam wrażenie, że czas po części przeleciał już mi wystarczająco przez palce.

Jeżeli ktoś z Was akurat ma plan zebrać tyłek w troki (w jakikolwiek sposób) - dajcie znać, będziemy tworzyć grupę wsparcia ;). Teraz i tak ogólnie, na przyszłość!

To na razie tylko tyle. Albo aż. Zależy jak na to spojrzeć w sumie. 

Niedługo znów będą książki, psychologia według Magdy, jakieś dobre szamanko no i takie tam, sami wiecie. 

Wróciłam :D. Mam nadzieję, że jeszcze tu jesteście. I że będzie Nas tu coraz więcej!

Wspaniałego dnia Wam życzę

M.



Komentarze

Popularne posty